Święci szczególni czczeni w diecezji białostocko – gdańskiej
Święty męczennik Gabriel
Św. Męczennik Młodzieniec Gabriel urodził się 22 marca 1684 r. w Zwierkach, wsi położonej niedaleko Zabłudowa. Pochodził z pobożnej prawosławnej rodziny. Jego rodzice, Piotr i Anastazja Gowdel, zachowali wiarę swych przodków w trudnym dla prawosławnych okresie, kiedy unia stawała się dominującą religią na tych terenach. Jako dziecko Gabriel wyróżniał się wśród innych niezwykłymi, jak na Jego wiek cechami. Skłaniał się bardziej ku modlitwie i odosobnieniu niż dziecięcym zabawom.
Dnia 11 kwietnia 1690 r. rodzinę Gowdelów spotkało wielkie nieszczęście. Sześcioletni Gabriel padł ofiarą mordu. Winowajca, pragnąc ukryć swoje przestępstwo wywiózł potajemnie ciało Męczennika i porzucił je na łące na skraju lasu, niedaleko wsi Zwierki. Po dziewięciu dniach znaleziono nie rozkładające się ciało otoczone sforą psów, które pilnie strzegły je przed gromadzącym się ptactwem. Zwłoki chłopczyka odniesiono rodzicom. Ciało umęczonego oddane zostało ziemi nieopodal wiejskiej cerkwi. W tym miejscu przebywało ono około 30 lat.
W 1720 r. w okresie epidemii w okolicach miejsca spoczynku ciała Św. Gabriela często chowano zmarłe dzieci, czcząc w ten sposób Jego męczeńską śmierć i czując niezwykłą łaskę płynącą z tego miejsca. Podczas jednego z takich pogrzebów naruszono grób Umęczonego i odkopano ciało, które jak się okazało, mimo długiego okresu nie uległo rozkładowi. Z wydarzeniem tym łączy się wiele uzdrowień i ustanie epidemii. Ciało przeniesiono w uroczystej procesji do cerkwi w Zwierkach i umieszczono w krypcie, w podziemiach świątyni. W 1746 roku w wyniku pożaru cerkiew doszczętnie spłonęła, jednak ciało Św. Gabriela ocalało. Częściowo spalona rączka cudownie zagoiła się i pokryła skórą. Po pożarze relikwie świętego przeniesione zostały do Zabłudowa.
W 1755 r. relikwie przeniesiono do Monasteru Św. Trójcy w Słucku. Dopiero tuż przed I wojną światową relikwie wróciły w strony rodzinne – do katedry Św. Mikołaja w Białymstoku, skąd przeniesiono je później do Monasteru w Supraślu. Po wybuchu I wojny światowej w ramach ewakuacji relikwie ponownie wywieziono do Słucka. Po likwidacji Monasteru Św. Trójcy w Słucku przez władze bolszewickie, relikwie zostały przeniesione do Mińska, a w 1944 r, do Grodna. Tu spoczywały aż do roku 1992.
W dniach 21-22 września 1992 r. z błogosławieństwa JE Najprzewielebniejszego Arcybiskupa Białostockiego i Gdańskiego Sawy oraz JE Najprzewielebniejszego Arcybiskupa Grodzieńskiego i Wołkowyckiego Walentyna, relikwie Świętego Gabriela zostały uroczyście przeniesione z Grodna do soboru Św. Mikołaja w Białymstoku.
Święci Cyryl i Metody
Święci Równi Apostołom Bracia Cyryl i Metody urodzili się pierwszej połowie IX w. w wielodzietnej, chrześcijańskiej rodziny wysokiego, bizantyjskiego urzędnika. Informację o matce pochodzenia słowiańskiego przekazują niektóre późne biografie. Z tego powodu mieli oni się posługiwać biegle językiem słowiańskim i znać obyczaje Słowian. Według innych źródeł, wszyscy ówcześni mieszkańcy Salonik mieli biegle znać mowę słowiańską.
Początkowo bracia prowadzili misje wśród Chazarów na Krymie, na Półwyspie Arabskim, oraz w Bułgarii. Na prośbę księcia wielkomorawskiego Rościsława cesarz bizantyjski Michał wysłał kaznodziejów Cyryla i Metodego z tą misją, ponieważ znali język Słowian. Rościsław nie chciał misjonarzy niemieckich, nieznających miejscowego języka.
Cyryl studiował w Konstantynopolu pod kierunkiem Focjusza i Leona Matematyka w Akademii Konstantynopolitańskiej i następnie tam wykładał. Przygotowując się do działalności wśród Słowian, stworzył, wraz ze swym bratem, 40-literowy alfabet oddający dźwięki występujące w języku staro-cerkiewno-słowiańskim, nazwany następnie głagolicą. Rozpoczął również (wraz z bratem i uczniami) przekład Pisma Świętego i pism liturgicznych na ten język.
W roku 862 r. Cyryl i Metody opuścili Bizancjum, udając się jako misjonarze na Morawy. Wskutek trudności stawianych ich działalności przez zależny od Kościoła zachodniego kler frankoński, prowadzący także działalność misyjną na Morawach, obaj bracia udali się w roku 868 r. do Rzymu. Zjednali sobie papieża Hadriana II, przywożąc w darze szczątki św. Klemensa odnalezione na Krymie. Uzyskali oni poparcie papieża dla swej działalności i uznanie słowiańskiej liturgii, ale Konstantyn, nie zniósłszy trudów dalekiej podróży, pozostał w Rzymie i tam umarł w roku 869 r. w jednym z klasztorów.
Po śmierci Cyryla jego dzieło kontynuował brat – Metody, który był arcybiskupem Moraw. Ponownie jego działalność spotykała się ze sprzeciwem hierarchii kościelnej (niemieckiej), ponieważ obawiała się utraty swych wpływów. Podczas synodu biskupów w Bawarii (870) został oskarżony o herezję i uwięziony przez duchowieństwo niemieckie za poparciem Ludwika II Niemieckiego na wyspie Reichenau na Jeziorze Bodeńskim. Został uwolniony dopiero po 3 latach dzięki interwencji papieża Jana VIII. Został przyjęty na dworze Świętopełka I, księcia morawskiego, gdzie jako arcybiskup Moraw kontynuował swe dzieło. Metody zmarł w roku 885 r. prawdopodobnie w Welehradzie na Morawach.
Święty Antoni Supraski
Św. mnich Antoni Supraski urodził się na terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego, pradwpodobnie na Podlasiu, w rodzinie prawosławnej. Jego świeckie imię brzmiało Onufry. Według tradycji w młodości odznaczał się gwałtownym charakterem i w gniewie popełnił zbrodnię zabójstwa. Pragnąc odpokutować za grzech, wstąpił do monasteru w Supraślu, co miało miejsce przed rokiem 1506.
Uważając sprawowaną pokutę za niewystarczającą, Antoni prosił przełożonego monasteru, ihumena Pafnucego o zezwolenie na udanie się do kraju muzułmańskiego, by mógł zostać męczennikiem. Ihumen nie wyraził jednak zgody. Antoni otrzymał jedynie pozwolenie na wyjazd na Górę Athos. Następnie udał się do Tesalonik i wszedł do meczetu urządzonego w dawnej cerkwi Matki Bożej, po czym demonstracyjnie zaczął się modlić. Został aresztowany i wtrącony do więzienia, żądano od niego przejścia na islam. Mnich konsekwentnie jednak odmawiał i atakował tę religię. Wreszcie został na rozkaz naczelnika miasta skazany na spalenie na stosie. Idąc na miejsce egzekucji, Antoni nadal krytykował islam, wreszcie plunął w twarz jednemu ze strażników. W tym momencie został śmiertelnie uderzony maczugą. Jego ciało zostało spalone.
Święty arcydiakon męczennik Nicefor 1537-1599
W historii Cerkwi prawosławnej na ziemiach polskich złotymi zgłoskami zapisała się postać arcydiakona męczennika Nicefora (Parasches-Kantakuzen), świętego i ascety, który zarówno przykładem swojego życia w wierze i bezkompromisowością, jak i męczeńską śmiercią zaświadczył o miłości do Boga i wierności Cerkwi prawosławnej. Na pierwszy plan wysuwają się jego ogromne wysiłki, jakie położył w walce z unią brzeską 1596 roku.
Święty arcydiakon męczennik Nicefor (Parasches-Kantakuzen) (cs. swiaszczennomuczenik archidiakon Nikifor) urodził się około 1537 r. w zamożnej i znanej rodzinie Kantakuzenów. Według niego, było to w Trikali w Tesalii (kraina w Grecji nad Morzem Egejskim), chociaż badacze niekiedy podają również Konstantynopol. Ród Kantakuzenów posiadał korzenie sięgające władców bizantyjskich i miał duże wpływy w cesarstwie. Ojciec Nikifora o nazwisku Parasches trudnił się kupiectwem, a brat pełnił w Patriarchacie Konstantynopolitańskim funkcję ekonoma.
Wykształcenie późniejszy arcydiakon zdobywał najpierw w rodzinnej miejscowości, a później we Włoszech. W wieku dwunastu lat wstąpił do miejscowej szkoły, gdzie, jak sam mówił, spędził dwanaście lat. Rok po ukończeniu tej szkoły, około 1557 r., Nicefor złożył śluby monastyczne. Co do tego faktu wśród badaczy nie ma pełnej zgodności, bowiem niekiedy uważa się, że mógł on być tzw. celibatnikiem (bezżennym białym duchownym).
Naukę kontynuował następnie na Uniwersytecie w Padwie we Włoszech, gdzie ówcześnie naukę pobierało wielu prawosławnych Greków. Po ukończeniu studiów pozostał na pewien czas w Padwie, na uniwersytecie zajmując się nauczaniem języka greckiego. W przeciwieństwie do wielu innych studiujących wówczas we Włoszech Greków nie uległ wpływowi kultury zachodniej. Swą wierność Prawosławiu zaświadczył przyjmując święcenia diakońskie, co miało zapewne miejsce w połowie lat 70. XVI wieku. W celu przyjęcia święceń udał się do Konstantynopola.
W stolicy cesarstwa diakon Nicefor nie pozostał długo. Patriarcha Jeremiasz II Tranos, jako osobę dobrze wykształconą i znającą języki obce, skierował go bowiem do Wenecji. Tam przez siedem lat Nicefor służył jako diakon w prawosławnym soborze św. Marka w Wenecji, gdzie powierzono mu funkcję kaznodziei. Ówcześnie w Wenecji istniała liczna kolonia grecka. Drukowano tam wiele prawosławnych ksiąg. Nicefor mógł tam też pogłębiać swoją wiedzę. Jego długotrwały pobyt we Włoszech zaowocował również dobrym poznaniem kultury zachodniej i rzymskiego katolicyzmu, co bardzo przydało się mu w późniejszej działalności.
Na początku lat 80. XVI w. Nicefor znalazł się w Konstantynopolu, gdzie wkrótce zaczął zajmować wysokie stanowiska w tamtejszym patriarchacie. Od początku swojej działalności w stolicy cesarstwa Nicefor przejawiał wyjątkową energię w obronie nauki i tradycji Prawosławia. Podczas pobytu w Jassach, dokąd udał się w celu zebrania datków dla patriarchatu, zdecydowanie wystąpił w obronie starego kalendarza. Tam też spotkał się z problemem unii, która doświadczyła nie tylko Rzeczpospolitą, ale i Mołdawię. W tym okresie poznał również dwie wysoko postawione osoby, które w przyszłości odegrały w jego życiu duże znaczenie: księcia Konstantego Ostrogskiego i kanclerza Jana Zamoyskiego. Obaj zaprosili go, aby wykładał w należących do nich uczelniach. Nicefor przystał jednak tylko na propozycję księcia Ostrogskiego, gorliwego obrońcy Prawosławia. Jednocześnie nie zaprzestał przy tym dobrych stosunków z polskim kanclerzem.
W okresie, gdy patriarcha konstantynopolitański Jeremiasz II został bezprawnie pozbawiony stanowiska i uwięziony na wyspie Rodos (1584), Nicefor przejawiał wyjątkową aktywność w sprawach dotyczących patriarchatu, który znalazł się wówczas w bardzo trudnej sytuacji. Turcy w dalszym ciągu odbierali od prawosławnych cerkwie. Na meczet zamieniono też patriarszy sobór. Nicefor wszystkie swoje siły przeznaczał na przywrócenie w Cerkwi prawowitej władzy. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego rezultatu. Sam został zesłany na Cypr, skąd jednak uciekł. Wysunięto też pod adresem Nicefora fałszywe oskarżenia, aby zdyskredytować go w oczach rosyjskiego ambasadora, co w zamyśle miało przełożyć się na negatywny stosunek wobec niego ze strony Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Przez pewien czas Nicefor zarządzał sprawami patriarchatu. Dzięki jego zabiegom pod koniec 1587 r. na wakujący tron patriarszy w Konstantynopolu powrócił patriarcha Jeremiasz, którego Nicefor nazywał człowiekiem świętego życia. Nie zwolniło to go jednak od dalszych trudnych obowiązków związanych z naprawą spraw w patriarchacie, który był ówcześnie bardzo zadłużony.
W 1588 r. patriarcha Jeremiasz podjął decyzję, aby osobiście udać się „na Świętą Ruś”, gdzie zamierzał szukać dla patriarchatu wsparcia, przede wszystkim finansowego. Jako swojego zastępcę w Konstantynopolu hierarcha pozostawił właśnie Nicefora, co świadczyło o jego ogromnym zaufaniu do diakona. Nadal pozostając diakonem Nicefor do 1590 r. zarządzał sprawami patriarchatu, co stanowi bodaj jedyny taki precedens w historii Cerkwi prawosławnej. Przydomek „Najmądrzejszy”, jaki otrzymał, może świadczyć o jego wyjątkowej wiedzy, zdolnościach i rozmachu prowadzonej przez niego działalności. Tym samym Nicefor zdołał w znacznym stopniu naprawić wiele spraw, z jakimi zmagał się patriarchat.
W 1592 r. patriarcha Jeremiasz wraz z patriarchą aleksandryjskim Melecjuszem (Pigasem) mianowali go egzarchą na diecezje Patriarchatu Konstantynopolitańskiego znajdujące się na terytorium Mołdawii i Rzeczypospolitej. Decyzja ta świadczyła o zrozumieniu patriarchatu zagrożeń, w obliczu których znajdowało się Prawosławie na tych terenach. Niezmiennie z pokorą pozostając diakonem Nicefor przewodniczył soborom, w których udział brali biskupi i metropolici.
Po śmierci patriarchy Jeremiasza II w 1594 r. Nicefor został „locum tenens” tronu patriarszego w Konstantynopolu. Arcydiakonem pozostawał do lata 1595 r., do wyboru patriarchy Gabriela. Świadczyło to nie tylko o zaufaniu, jakim darzył go patriarcha Jeremiasz, ale i ogromnym autorytecie, jakim cieszył się w całym patriarchacie. Jednak dzieło jego życia wciąż pozostawało przed nim.
Od razu po intronizacji nowego patriarchy Nicefor powrócił do swoich obowiązków egzarchy. W tym okresie dążenia Rzymu do narzucenia Cerkwi prawosławnej unii były już dalece zaawansowane. Nicefor opuścił Konstantynopol, aby, jak się okazało, już nigdy nie powrócić do stolicy. Przybył najpierw do Mołdawii. W 1595 r., z charakteryzującą jego poczynania energią, szybko zorganizował sobór w Jassach, na którym 17 sierpnia jednoznacznie postawiono tamę unii w Mołdawii. Z jego inicjatywy odsunięto też od władzy sprzyjającego unii biskupa Jerzego Mohyłę. Decyzja soboru w Jassach, surowo osądzająca unię, stanowiła wyraźne wsparcie dla prawosławnych w Rzeczypospolitej, którzy sprzeciwiali się unijnym planom Rzymu.
W październiku 1595 r., dzięki autorytetowi egzarchy Nicefora i prowadzonym przez niego negocjacjom, został uratowany 6-tysięczny polski oddział okrążony przez 42-tysieczną armię turecką. Jego negocjacyjne umiejętności doprowadziły też do powołania na tron mołdawski niezgłoszonego przez Turków muzułmanina, lecz polskiego kandydata Jeremiasza Mohyłę. Zamiast wdzięczności z polskiej strony Nicefor został jednak zdradzony. Wydarzenia nabrały dramatycznego charakteru. Hetman Zamoyski zaprosił Nicefora na spotkanie do przygranicznego Chocimia, przy czym sam na nie się nie stawił. Tymczasem polscy żołnierze aresztowali go pod zarzutem, że jest tureckim szpiegiem, i wtrącili do lochu w twierdzy chocimskiej.
Polskie władze z królem Zygmuntem III Wazą na czele nie miały zamiaru uwalniać Nicefora z więzienia. Nie pozostało mu nic innego, jak tylko szukać sposobności do ucieczki. Po półrocznym pobycie w więzieniu, pod osłoną nocy, uciekł spuszczając się na linie po ścianie twierdzy. Nie powrócił jednak do ojczyzny, lecz swoje kroki skierował w głąb Rzeczypospolitej.
Korzystając ze wsparcia księcia Konstantego Ostrogskiego Nicefor przybył do Brześcia. Nie baczył przy tym na wydany przez króla na okres soboru zakaz wjazdu na teren kraju prawosławnych wysłanników. Nie był jednak sam. Z zagranicy dotarli również mnisi ze św. Góry Atos i szereg innych duchownych, w tym egzarcha aleksandryjski Cyryl (Lukaris) i metropolita belgradzki Łukasz.
Pojawienie się w Brześciu Nicefora, jako kanonicznego przewodniczącego soboru, całkowicie pomieszało szyki biskupom – stronnikom unii oraz ich sprzymierzeńcom. Biskupi-zdrajcy planowali ratyfikować unię bez udziału prawosławnych. Tymczasem bardzo szeroka reprezentacja prawosławna, w liczbie ponad 300 osób, miała od swoich wyborców i parafian upoważnienie do odrzucenia „nowej wiary” (unii) i dochowanie wierności tak „starym zwyczajom i prawdom św. Cerkwi Wschodniej”, jak i „patriarsze Nowego Rzymu”, tj. konstantynopolitańskiemu.
Nie doczekawszy się zaproszenia na sobór od zdrajcy – metropolity Michała (Rohozy) – prawosławni zwołali obrady własnego soboru w rezydencji książąt Ostrogskich. Obrady otworzył egzarcha Nicefor, mający pisemne pełnomocnictwo do przewodniczenia soborom Cerkwi lokalnych. Krok ten był całkowicie prawomocny, bowiem Cerkiew prawosławna w Rzeczypospolitej na mocy prawa kanonicznego podlegała patriarsze konstantynopolitańskiemu.
Tymczasem 9 października 1596 r. odstępcy od Prawosławia na swoim zgromadzeniu przyjęli unię i ogłosili wykluczenie z Kościoła duchownych prawosławnych, uczestniczących w prawosławnym soborze, w tym egzarchy Nicefora. Prawosławnemu soborowi nie pozostawało nic innego, jak podjąć podobne kroki wobec zdrajców. Na prośbę zgromadzonych egzarcha Nicefor wszedł na podium i trzymając w prawej dłoni krzyż, a w lewej Ewangelię, ogłosił: „Święta Boża Cerkiew Wschodnia zobowiązuje nas i nasz sobór, by metropolita Michał (Rohoza) i wymienieni z nim hierarchowie zostali pozbawieni godności biskupiej i kapłaństwa, władzy biskupiej i wszelkiej godności duchowej”. Tym samym jego słowami została osądzona i sama unia.
Zaraz po zakończeniu obrad prawosławnego soboru rozpoczęły się prześladowania prawosławnych. Na rozkaz króla prawosławni delegaci na sobór z zagranicy zostali zmuszeni do szybkiego opuszczenia kraju. Pospiesznie uczynili to wszyscy, poza Niceforem, który pozostając w Rzeczypospolitej nie ulągł się gróźb i w dalszym ciągu organizował działania antyunijne. Rozsyłał m.in. listy, w których dodawał otuchy tym, którzy zaczynali wątpić w sens walki z unią. Nicefor wykładał też w Akademii Ostrogskiej. Przebywając na ziemi księcia Konstantego był jednak świadom, że wcześniej lub później jego antyunijna, a proprawosławna aktywność może doprowadzić do aresztowania go. Tym samym pośrednio decydował się na poświęcenie swojego życia w obronie Prawosławia.
8 marca 1597 r. sejm zażądał od księcia Konstantego Ostrogskiego, aby Nicefor stawił się przed nim. Ostrogski zwlekał, lecz po trzykrotnym wezwaniu Ostrogskiego przez króla do wydania egzarchy, stawił się z oskarżonym na sejmie w Warszawie. 11 marca rozpoczął się trwający kilka dni proces. Lista zarzutów, która była uzupełniana w miarę składania kolejnych zeznań świadków, była długa. Przede wszystkim ponownie postawiono mu zarzut szpiegostwa na rzecz Turcji, do tego oskarżenia dodając też szereg innych, również całkowicie zmyślonych. W kontekście kwestii unii Nicefora oskarżano o „wprowadzanie chaosu między Rusinami”. Faktem było, że przeciwko osobie egzarchy była prowadzona na terenie Rzeczypospolitej kampania oszczerstw i dezinformacji. Jej celem było wytworzenie fałszywego i zniekształconego obrazu Nikifora jako zagrożenia dla pomyślności Rzeczypospolitej.
W ramach procesu nie udało się potwierdzić żadnego spośród stawianych mu zarzutów. Podczas przesłuchań i posiedzeń sądu Nicefor niezmiennie zachowywał zimną krew, ze spokojem i zdecydowaniem obalając zmyślone oskarżenia. Ostatecznie, ze względu na coraz więcej wątpliwości, jakie niósł ze sobą proces, podjęto decyzję o odłożeniu go na następny sejm. Ten czas miał zostać przeznaczony na przygotowanie kolejnych „dowodów” winy oskarżonego. Egzarchę Nicefora i sługę księcia ostrogskiego Janiego (wobec którego też postawiono zarzuty), aresztowano. Pod koniec procesu Ostrogski, rozżalony, wygłosił długą i płomienną mowę, w której skrytykował króla za jego stosunek do wiary prawosławnej, który doprowadzi do zguby Polski z powodu nieprzestrzegania praw prawosławnych wiernych.
O ile tego drugiego z zatrzymanych szybko wypuszczono, to Nicefora nie. Pomimo braku wystarczających dowodów do skazania nie wypuszczono go na wolność w obawie, że nadal będzie prowadził swoją antypapieską działalność. Pod pretekstem konieczności prowadzenia dalszego śledztwa, na rozkaz króla wtrącono go do zamku w Malborku. W ten sposób polskie władze wykorzystały fakt całkowitej bezbronności egzarchy. Co prawda, jego losem zainteresował się sułtan, jednak król Zygmunt III Waza odpowiedział mu, że Nicefor pomagał Kozakom i jest moskiewskim szpiegiem, dlatego też należało go aresztować. Starania mające na celu jego uwolnienie, czynione przez greckich hierarchów, a w szczególności patriarchę aleksandryjskiego Melecjusza nie zostały przez polskie władze zauważone. Działania podejmowane przez Patriarchat Konstantynopolitański zasadniczo okazywały się spóźnione, co związane było z bardzo złożonym okresem w jego dziejach (w ciągu ostatnich 6 lat XVI w. na tronie patriarszym zasiadało aż czterech patriarchów i trzech locum tenens). Również zabiegi księcia Konstantego Ostrogskiego okazały się niewystarczająco konsekwentne i skuteczne.
Około dwóch lat po procesie, w 1599 r., Nicefor zmarł z głodu w zamku w Malborku. W ten sposób, w całkowitym zapomnieniu zakończył swe życie wyjątkowy szermierz Chrystusowy, który całe swoje życie poświęcił Prawosławiu i obronie czystości wiary. Śmierć Nicefora władze Rzeczypospolitej ukrywały. Jego imię okazało się niebezpiecznym nawet po śmierci. Dokumenty, które zostały odnalezione w późniejszym czasie, świadczą niezbicie, że jego śmierć miała charakter gwałtowny, a nawet męczeński.
Przez wiele wieków Nicefor był niemal całkowicie zapomniany zarówno wśród Greków, Rosjan, jak i mieszkańców Rzeczypospolitej. Pamięć o nim odżyła dopiero na początku XXI wieku. W 2001 r., z błogosławieństwa patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Aleksego II, arcydiakon Nicefor został kanonizowany przez Święty Synod Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej jako święty lokalny z ustanowieniem jego pamięci na dzień 6/19 października. Uroczystej kanonizacji 28 października 2001 r. w soborze św. Jerzego Zwycięzcy we Lwowie przewodniczył metropolita kijowski i całej Ukrainy Włodzimierz. Wkrótce, 31 stycznia 2002 r., decyzją Świętego Synodu Białoruska Cerkiew Prawosławna również zaliczyła go do grona świętych lokalnych, włączając do Soboru Świętych Białoruskich. Arcydiakona Nicefora można nazwać pierwszym męczennikiem unii brzeskiej.
Pamięć św. arcydiakona męczennika Nicefora Cerkiew prawosławna czci dwukrotnie: 6/19 października (w Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej) oraz w trzecią niedzielę po Pięćdziesiątnicy (Sobór Świętych Białoruskich).
za: „Święcie Cerkwi Prawosławnej”, dr Jarosław Charkiewicz, Warszawska Metropolia Prawosławnej 2017 r.